Recenzja restauracji

Dziś o niezwykłym mariażu. MOD & MOD Donuts. Nie wiemy za bardzo od czego zacząć opisując to miejsce. To połączenie kawiarni z amerykańskim pączkiem, prostego, azjatyckiego baru i wykwintnej restauracji francuskiej… jednocześnie. Zadawaliśmy więc sobie pytanie: jak to może działać? Okazuje się, że może i w dodatku w tym szaleństwie jest metoda. Na początku sami nie mogliśmy się połapać w koncepcie, więc po kolei…

Od rana można zaopatrzyć się tam w domowej roboty pączki z dziurką, czyli słynne donuty. Dostępne są różne smaki – klasyczne i egzotyczne. Jest kawa. Pączki sprzedawane są do wyczerpania zapasów i wieczorem raczej już trudno je zdobyć. Natomiast w czasie lunchu panuje atmosfera bistro. Można przyjść na talerz gorącego ramenu. Wieczorem, MOD traci „Donuts” w nazwie i przekształca się w restaurację z prawdziwego zdarzenia. Za to zamieszanie odpowiedzialny jest znany w środowisku szef kuchni Trisno Hamid (wcześniej: Yellow Dog, My’o’tai) – zapowiada się więc odważnie i ciekawie. Wybierając się do lokalu nie wiemy tylko czego się spodziewać – pączkowego różu czy francuskiej elegancji.

MOD Restaurants | MOD Donuts

Na Oleandrów 8 (niedaleko Metra Politechnika) – ślepą uliczkę, trafiamy wieczorem, gdy MOD jest „restauracyjne”. Nie ma ani różu, ani Francji-elegancji. Zastajemy niewielki lokal utrzymany w industrialnym klimacie. Jest beton i rury, są też lustra oraz powieszone za doniczki kwiaty. Swobodna atmosfera bez nadęcia – tak jak lubimy. Stolików się tu nie rezerwuje – na szczęście jeden jest wolny. Siadamy i zastanawiamy się, jak podlewa się wiszące „do góry nogami” kwiaty. Menu jest pełne wpływów z kuchni świata. Głównie francuskiej i azjatyckiej.

MOD Restaurants | MOD Donuts

Na początek na stole ląduje najtańsza z przystawek – chleb i masło (10 zł). Pieczywo (pain de campagne z pieprzem syczuańskim, bułka mleczna hokkaido oraz ptysiowe gougéres) jest wypiekane na miejscu. Trafia do nas przyjemnie ciepłe. Smakowe masełka – ze śledziem, z pastą miso oraz z algami są słone i dość intensywne. Ciekawe doznanie.

Masło i chleb

Następnie próbujemy rillettes z kaczki (19 zł) z kompotem grejpfrutowym, migdałami i ostrym żurawinowym dżemem. Smaki są tu dobrze zbalansowane – słodycz kaczki przełamana jest kwaskowym kompotem z grejpfruta. Rillettes jest całkiem przyjemne – może trochę brakuje mu tekstury.

Rillettes z kaczki

Smaczniejszy okazuje się gravlax z łososia z kalarepą, pomidorkami i migdałami (25 zł). Kołderka z kalarepy marynowanej w sosie rybnym jest dodatkiem, który „robi” to danie. Ciekawe tekstury, ciekawe smaki i połączenia.

Gravlax z łososia

Jednak hit dopiero przed nami. Pierożki z wołowiną bourguignon, żelem wasabi, pecorino i wodorostami (24 zł) to kompozycja doskonała. Danie bardzo odważne i zaskakujące, bo tylko geniusz albo szaleniec połączyłby razem francuską wołowinę, japońskie wasabi i włoskie pecorino. Sos z wołowiną jest tak intensywny i aromatyczny, że mam ochotę wylizać talerz. Łączy się genialnie zarówno z serem, jak i wasabi. Jest element zaskoczenia, jest smak, czego chcieć więcej? Wspaniała przygoda.

Pierożki z wołowiną, wasabi i pecorino

Dania główne w MOD Restaurant (nazywane talerzami) są niewiele większe od starterów. Bez przystawki raczej się nie najecie. My decydujemy się na pithivier, czyli confit z kaczki z kapustką pok choy i ostrym, żurawinowym chutney’em (36 zł) oraz rybęhalibuta w truskawkowym beurre blanc z ziołową posypką, wędzonym boczkiem i bobem (46 zł). Confit choć piękny, okazuje się nieco zbyt suchy. Danie jest słodkie i niczym nie przełamane. Chutney jako dodatek, to smaczna, ale jednak powtórka smaku z przystawki i wbrew nazwie – wcale nie jest ostry. Nie można powiedzieć, że danie jest złe, ale pierożki postawiły poprzeczkę wysoko i pithivier to już niższa liga. Ryba za to niczym nie zawodzi – jest bardzo lekka, odświeżająca i chce się więcej. Truskawki są dla niej doskonałym tłem.

Confit z kaczki

Halibut

Na większy głód, zamiast talerzy, warto wybrać miski, czyli orientalne, sycące zupy. Assari ramen – z kaczką, palonym porem i jajkiem (32 zł) okazuje się wyborny. Wywar z kaczki ma głęboki, lekko grzybowy smak z mocno wyczuwalną nutą mirinu. Kluski są idealne. Kaczka wspaniała. Na ten ramen zdecydowanie ma się ochotę wracać.

Ramen z kaczki

Smaczna jest także laksa, czyli kokosowa zupa z dodatkiem krewetek, kulek rybnych, jajka, i tofu podana z makaronem ryżowym (42 zł). Dobrze przyprawiona, bardzo rozgrzewająca. Niestety krewetki nie są oczyszczone z przewodów pokarmowych, co nie jest miłą niespodzianką. Smak laksy sprawia jednak, że szybko o tym zapominamy. Ostatecznie jednak to ramen, a nie laksa, skradł nasze serca.

Laksa

W deserach uwagę przyciąga petit fours, czyli paris-brest z kremem kokosowym, trufla z czekoladą i chilli, makaronik z kremem miso oraz beza dacquoise ze słodkim żółtkiem (19 zł). Najbardziej liczyliśmy na paris brest (tutaj malutki ptyś), niestety okazał się twardy i suchy. Makaronik też skucha – był po prostu nijaki. Wszystko wynagrodził to za to pyszny ostro-słodki mus czekoladowy, a płynne, słodkie żółtko w połączeniu z bezą okazało się wręcz genialne. Nie myśleliśmy, że zwykłe żółtko może tak smakować!

PETIT FOURS, czyli paris-brest z kremem kokosowym, trufla z czekoladą i chilli, makaronik z kremem miso oraz bezq dacquoise ze słodkim żółtkiem.

Przyjemny, słodki finisz po posiłku zapewnia też mus z białej czekolady z kardamonem i kruszonką (14 zł). Wg karty podawany jest z figami – my dostaliśmy wersję z truskawkami (obsługa poinformowała nas wcześniej o braku fig tego dnia). Mus był rzadki i lejący – natomiast smakował znacznie lepiej niż wyglądał. Kardamon idealnie podkręca smak białej czekolady.

Mus z białej czekolady

MOD zaskakuje, a szczególnie niektóre pozycje z menu sprawiają, że chce się wrócić i celebrować więcej. Nie można jednak w pełni ocenić MOD’a bez spróbowania pączka. Pączek jest ważny. Wracamy więc na drugi dzień rano – nie przeżyłabym więcej niż 24h ze świadomością, że go nie zjadłam. Warto było. Donuty (6 zł – trochę dużo jak na sztukę) są grzesznie słodkie, nie nasiąknięte tłuszczem, puszyste, cudowne. Kokos zdecydowanie wymiata, ale jeśli nie przepadacie za kokosowymi smakami, jest spory wybór np: mango, hibiskus, matcha, solony karmel, oreo, milka, jagoda, truskawka, lawenda, cytryna z makiem, a nawet takie szaleństwa jak biała czekolada z bekonem. Bierzemy więcej na później. No i nie jest tajemnicą, że zaglądamy po nie co jakiś czas – są uzależniające.

Donuty

Donuty

Donuty - MOD - pączki

MOD & MOD Donuts

ul. Oleandrów 8, 00-629 Warszawa / Śródmieście

☎  +48 570 205 746

https://www.facebook.com/MODOleandrow8/

https://www.facebook.com/MODdonuts/

MOD Restaurants | MOD Donuts