Minimum osiem godzin siedzenia przed monitorem na tyłku, na niewygodnym krześle przerabiając ziarenka kawy na konstrukcje. W takich warunkach najlepszą rozrywką są grupowe spacery do marketu spod znaku owada. Dla zdrowia z 10 piętra na dół dostajemy się manualnie, czyli na nogach po schodach – dla przepompowania krwi.

Dnia pewnego, kolejny eksodus kadry inżynierskiej, po przeglądzie lodówek, asortymentu od kajzerki przez sushi (tak tak, tydzień azjatycki) po whisky – na które tęsknie spoglądamy stojąc przy kasie, aż nagle z sennych marzeń wyrywa mnie głos – Zapraszam do kasy! Podchodzę ja z moją pomarańczą w ręku, plus bułka i pstrąg wędzony. I zamiast ceny słyszę komentarz do aktualnej promocji – Sushi… Kto to w ogóle je? To obrzydliwe. Świadomość, że to jest surowe przyprawia mnie o ciarki… Nie wiem czemu, może to odruch bezwarunkowy, wymsknęło mi się bez udziału mózgu (może po prostu chamidło ze mnie, albo zaprawienie w bojach wśród rzeczonej kadry inżynierskiej):

– Ale śledzie Pani jada?

– No tak, a co to ma do rzeczy?

– No ale to też surowa ryba. A polska i tradycyjna.

– No i teraz obrzydził mi pan i już nie będę jadła.

I tak zepsułem biednej kobiecie jadłospis. A czemu winny poczciwy śledź? Niczemu przecież. Smaczny jest. I można go jeść w różnej postaci. Surowej, smażonej, pieczonej… Nawet w piwie się sprawdzi. Przynajmniej tak sądzą szanowni Piwowarzy z Łodzi. Panie i Panowie – Piwoteka Va Banque Herring Imperial Stout.

opis piwa

Piana: beżowa, jest jej nieco, raczej o średnich bąbelkach i dość szybko znika;

Kolor: raczej baaardzo ciemny brąz niż czerń, klarowne;

Niuch: kawa, karmel i czekolada, czyli przyjemnie, nie ma ryby;

Gul: dużo kawy, nieco gorzkiej czekolady, jest raczej wytrawne i konkretne; wkrada się ciut słoności z konkretną, chmielową goryczką i posmakiem śledzia na końcu; plus za dobrze ukryty alkohol

Piwoteka Va Banque – myślałem, że będzie niepijalne. Że walnie mnie alkoholem, słonością i ostrą wędzonką. Nic z tych rzeczy. Pije się je całkiem przyjemnie. Całkiem dobrze zrównoważone. Dodatek śledzia sprawia tylko, że po wypiciu czuję się, jakbym zjadł… śledzia. Ale w sumie tego można było się spodziewać po Herring Imperial Stoucie. Brawo dla Piwoteki za odwagę.

vabanque-3vabanque-1vabanque-2