Nie lubię chodzić do klubów. Nie widzę w tym żadnej rozrywki. Tańczyć nie potrafię, a napić się wolę w jakimś fajnym pubie przy dobrym bluesie. Niestety, dla moich znajomych nie ma lepszego sposobu na spędzenie wolnego czasu niż pląsanie w rytm nadzwyczaj wydatnych basów i stochastycznych dźwięków syntezatora. Bo muzyką tego nie nazwę. Siedzę więc przy barze, sącząc swojego stouta – dobrze, że przynajmniej dobre piwo tu mają.

Wtem moje oczy zatrzymały się na niej. Zatrzymały i nie sposób było oderwać ich od niej. Od jej smukłej sylwetki, spowitej czerwoną sukienką i kasztanowych włosów – niezbyt długich, przykrywających delikatnie jej szczupłą szyję. Może by tak podejść? I co wtedy? Zatańczę przy niej? Wtedy na bank zniechęcę do siebie nie tylko ją, ale i każdą dziewczynę w całym klubie. Gorzej jak jeszcze ktoś to nagra – stanę się królem internetu – niestety nie w tym znaczeniu, w jakim bym chciał. Wtem syntetyczny jazgot ustał razem z basowym brzęczeniem. To jest moja szansa! Łyk mojego piwa – płynnej pewności siebie – i będę mógł błysnąć swoim intelektem i oczarować piękną nieznajomą. Niestety, zapomniawszy o nieco wyższych niż przeciętnie spotykanych stołkach barowych, postawiłem nogę tam, gdzie powinna być podłoga – jak się domyślacie, nie było jej tam… Mój lot, najdłuższy lot samodzielny, w moim mniemaniu nadający się na diamentową odznakę szybownika, którym klatka po klatce kafelki podłogi o kolorze melasy robiły się coraz większe i większe. Życie przemknęło mi przed oczami. I nagle finał – wielkie BĘC wśród tłumu, który rozstąpił się nagle tworząc zatokę otaczającą półwysep – mnie, leżącego pośród kapsli. Gdy podniosłem wzrok – ujrzałem obiekt moich westchnień, wraz z jej koleżanką, obśmiewające mnie – niedoszłego lotnika. I jedyny barman – człowiek wielkiego serca rzucił na moją obronę – Tak się na panią zagapił, że postanowił lecieć do pani zapomniawszy samolotu.

Cóż trzeba się otrzepać i żyć dalej. Toaleta, opłukać zakurzoną twarz żeby kontynuować tę farsę. Zastałem przy barze pełną szklankę piwa. Miły gest. Ale jeszcze milszy znalazłem pod szklanką – numer telefonu i imię – Natalia…

opis piwa

Piana: obfita, wysoka, o średnich i dużych pęcherzykach o kolorze mocnej kawy z mlekiem

Kolor: czarny nieprzejrzysty

Niuch: melasa, palony karmel, kakao

Gul: dużo słodyczy, czekolada i wyraźny palony karmel, po których pałeczkę przejmują wykorzystane papryczki, które ciekawie drapią w język i gardło. Finisz dość długi, palony i pieprzowy.

To Øl Liquid Confidence jest słodkie, gładkie i kremowe a dodatek papryczek ancho, chipotle i guajillo potęguje skojarzenia z czekoladą z chilli oraz kuchnią meksykańską. Dla mnie nieco przesłodzone ale mimo tego całkiem pijalne. Alkohol został dość dobrze schowany  za pieprzowymi i dymnymi nutami pochodzącymi od papryczek.